133 dni i wystarczy. Olimpia wygrywa w meczu przyjaźni
2 miesiące temu | 09.09.2024, 15:18
Tego, co
się w sobotę (7 września) wydarzyło na Stadionie Miejskim w Elblągu,
spodziewało się niewielu. Po 133 dniach Olimpijczycy znów zainkasowali
trzy punkty, wysoko wygrywając z Zagłębiem Sosnowiec. Trzy bramki padły
łupem wychowanków: dwa razy na listę strzelców wpisał się Oskar
Kordykiewicz, raz Dawid Wierzba; czwartego gola dla gospodarzy zdobył
Mateusz Kuzimski. Olimpia Elbląg - Zagłębie Sosnowiec 4:1.
Przed
meczem Olimpii Elbląg z Zagłębiem Sosnowiec kibice zorganizowali
demonstrację domagając się budowy nowego stadionu. Na trybunach czuć
było atmosferę kibicowskiego święta: ma murawie miały walczyć drużyny,
których kibice od lat żyją ze sobą w zgodzie.
W samych drużynach
nastroje były różne. Zagłębie w ubiegłej kolejce przegrało pierwszy mecz
w sezonie i w starciu z przeżywająca kryzys Olimpią upatrywało szansy
na powrót na zwycięską ścieżkę. Żółto-biało-niebiescy nie mieli nic do
stracenia.
Trener Karol Przybyła „debiutował“ (faktyczny debiut
miał miejsce w ubiegłej kolejce w meczu z Chojniczanką Chojnice) w roli
szkoleniowca pierwszej drużyny przed własna publicznością.
–
Pierwsze 20 minut weszliśmy dobrze: poprzeczka, dośrodkowanie z rzutu
wolnego, Kamil Biliński miał sytuację, aby otworzyć wynik. Wchodzimy
nieźle w grę, potem okazje się, że jest jakieś rozprężenie, przeciwnik
to wykorzystuje – mówił Marek Saganowski, trener Zagłębia Sosnowiec na
pomeczowej konferencji.
Olimpijczycy też próbowali
kąsać i… W wyjściowej jedenastce Karol Przybyła, koordynator klubowej
akademii znalazł miejsce dla pięciu wychowanków – piłkarzy których znał
od lat.
– To na pewno jest naszym atutem, jako sztabu,
że tych chłopaków [wychowanków – przyp. SM] znamy, bo jesteśmy na
miejscu. Wiemy, na co ich stać, wiedzieliśmy, że oddadzą dziś serce dla
swojego klubu, dla swojego miasta. I tak było: od pierwszej do ostatniej
minuty chcieli to pokazać. Do tego również dostosowali się pozostali i
pokazaliśmy, że potrafimy pograć w piłkę – mówił Karol Przybyła, trener
Olimpii Elbląg na konferencji pomeczowej.
Z
powodu kontuzji nie mogli zagrać Wojciech Fadecki i Radosław Stępień.
Do tytułu piłkarza meczu można śmiało nominować Oskara Kordykiewicza.
Powód
pierwszy: gol w 27. minucie. Bartłomiej Mruk posłał piłkę w pole karne,
tam strzegący bramki gości Kacper Siuta czekał na to, co zrobią jego
koledzy z bloku obronnego. Zaś defensorzy Zagłębia czekali na ruch
swojego bramkarza. No to Oskar Kordykiewicz rozstrzygnął wątpliwości i z
bliska wpakował piłkę do bramki. W skrócie: był tam, gdzie powinien i
wtedy, kiedy powinien. Warto jednak prześledzić cały proces budowania
tej akcji od wprowadzenia piłki przez Andrzeja Witana, kolejnych podań,
zdobywania przestrzeni do ostatniego momentu.
Powód drugi: gol. w
56. minucie. Andrzej Niewulis wyprowadzał piłkę spod własnej bramki.
Traci ją na rzecz Oskara Kordykiewicza, ten w sytuacji „sam na sam“ z
bramkarzem rywala podwyższa wynik spotkania na 3:1. Sam gol był efektem
bardzo wysokiej obrony elblążan. Żółto-biało-niebiescy grę obronną
zaczynali już pod bramką rywala, nie dając gościom miejsca. I w 56.
minucie błyskawicznie z fazy obrony musieli przejść w fazę ataku.
Zrobili to idealnie.
I powód trzeci: asysta na 4:1. Kapitalne
podanie do Mateusza Kuzimskiego w 65. minucie, strzał Kuzimskiego z
powietrza też był ozdobą spotkania.
Powodów do chwalenia Oskara
Kordykiewicza w tym meczu było jeszcze kilka, sam zainteresowany
bohaterem się nie czuje. – Bohaterem była cała drużyna – powiedział
Oskar Kordykiewicz schodząc po meczu do szatni.
Bramkę na 2:0
zdobył w 38. minucie kolejny wychowanek żółto-biało-niebieskiej Akademii
– obrońca Dawid Wierzba. Najpierw Mateusz Kuzimski dośrodkował z rzutu
rożnego, kiedy wydawało się, że goście oddalili zagrożenia poza swoje
pole karne, piłka trafiła do Dawida Wierzby. Ten huknął zza pola karnego
i Kacper Siuta wyjmował piłkę z bramki.
Kilka minut później
goście zdobyli bramkę kontaktową. Po rzucie rożnym Roko Kurtović posłał
piłkę pod poprzeczkę, tu jeszcze dobrze interweniował Andrzej Witan,
jednak piłka trafiła do Kamila Bilińskiego i goście zdobyli bramkę.
–
Bardzo nas cieszy, że zespół kupił nasz pomysł, chciał się zaangażować,
w to co dla nich przygotowaliśmy. Dziś na boisku była drużyna, której
zależało, która walczyła, która bardzo chciała wygrać: dla kibiców, dla
siebie. I to się udało. Ale nie udało by się, gdyby nie zaangażowanie i
determinacja – mówił Karol Przybyła. – Chłopaki oddali w tym meczu całe
serducho. Mam nadzieję, że tak samo będzie w kolejnych meczach.
–
Dziś okoliczności były fajne, atmosfera również jedyna w swoim rodzaju.
Myślę, że każdy sympatyk klubu czekał na taki dzień. Bardzo
potrzebowaliśmy tych punktów i nie dość że wygraliśmy, to strzeliliśmy
więcej bramek i w końcu się przełamaliśmy – dodał Michał Kuczałek,
kapitan Olimpii.
Trener Karol Przybyła wraz ze sztabem będzie prowadził Olimpię Elbląg przynajmniej do końca rundy jesiennej.
Olimpia jest zainteresowana pozyskaniem dwóch zawodników na pozycję
wahadeł oraz środkowego obrońcy, który zastąpiłby Łukasza
Bogusławskiego, z którym rozwiązano umowę w ostatnich dniach. Były już
obrońca Olimpii kolejne mecze rozegra w czwartoligowej (Dolny Śląsk)
Baryczy Sułów.
W następnej kolejce Olimpijczycy zagrają w Grudziądzu z tamtejszą Olimpią.