35 lat temu juniorzy Olimpii Elbląg wywalczyli srebrny medal Mistrzostw Polski Juniorów. Wczoraj (8 czerwca) na pamiątkę tamtego sukcesu, piłkarze srebrnej drużyny rozegrali towarzyski mecz z Oldbojami Olimpii Elbląg. Nie brakowało dobrej zabawy i tego, na co czeka każdy kibic: goli.
35 lat temu drużyna Lecha Strembskiego najpierw wygrała Ligę Makroregionalną, potem turniej półfinałowy w Warszawie i w finałowym dwumeczu zagrała z Górnikiem Zabrze. To do tej pory największy sukces elbląskiej drużyny. Z tej okazji wczoraj na Stadionie Miejskim przy ul. Agrykola 8 rozegrano mecz towarzyski, w którym zmierzyły się drużyna srebrnych medalistów z 1989 r (wzmocniona kilkoma przyjaciółmi również związanych z Olimpią) z zespołem Oldboj Olimpia Elbląg skupiających byłych zawodników Olimpii.
– Jest co wspominać. To były ciężkie mecze. Nikt nas nie uważał za zagrożenie, przyjechaliśmy nie wiadomo skąd, ale jakoś sobie poradziliśmy. Pokazaliśmy, co może zrobić drużyna z mniejszego ośrodka – mówił Wojciech Łojek ze srebrnej drużyny. – Najbardziej w pamięci utkwił mi mecz z Drukarzem Warszawa, w którym strzeliłem bramkę. Ciężko potem było to utrzymać, ale daliśmy radę. Cisnęli, cisnęli, ale wytrzymaliśmy.
– Ostatni mecz w Makroregionie z Lechią Gdańsk. Wygraliśmy w Gdańsku 4:1, a w Lechii grali świetni zawodnicy, późniejsi reprezentanci Polski. Zajęliśmy pierwsze miejsce, do Warszawy pojechaliśmy w roli „ogórków“ i „ogókowym autobusem“. Wygraliśmy z Drukarzem i nasze ambicje poszły w górę, po zwycięstwie z Zagłębiem Lubin 2:1, poszły wyżej jeszcze bardziej, z Hutnikiem Kraków graliśmy o wszystko, zremisowaliśmy 2:2 – wspominał Andrzej Misarko, kapitan srebrnej drużyny. – Górnik Zabrze trochę nas przerósł. W Zabrzu stadion wydawał nam się z innej galaktyki. Wracaliśmy z opuszczonymi głowami, w autobusie nikt się nie odzywał. W rewanżu prowadziliśmy już 2:0, mieliśmy sytuacje na trzecią i czwartą bramkę. Różnie to się mogło potoczyć. Ale Górnik, w którym grali Henryk Bałuszyński, Mieczysław Agafon, pokazał gdzie jest nasze miejsce. Pamiętam, że stadion był pełny. Ze swojej strony uważam, że to jest dla nas duży sukces, dla mnie osobiście jeden z ważniejszych.
– Najlepsze wspomnienie z tamtego sezonu? Radość po remisie z Hutnikiem, który dawał nam pierwsze miejsce na turnieju i awans do finału. Cóż więcej o nim powiedzieć, zwycięski remis. Miałem w tamtym sezonie kontuzję,l ale organizm był młodszy, to szybko wróciłem. Byliśmy spisywani na straty, ale nikogo się w Polsce nie baliśmy. Górnika też nie. Ale chłopaki z Zabrza byli bardziej ograni – dodał Leszek Bieliński, strzelec dwóch bramek na wagę remisu w meczu z Hutnikiem Kraków.
Juniorów Lecha Strembskiego wspierali „przyjaciele“ – byli piłkarze Olimpii. Jednym z nich był Sebastian Cierlicki. – Z kariery w Olimpii najbardziej pamiętam debiut w pierwszej drużynie w 1993 r. Stadion wypełniony. Trener Lech Strembski postawił wtedy na mnie, Macieja Bykowskiego i Marka Zawadę. Zaufał młodzieży Do końca życia będę to pamiętał – wspominał Sebastian Cierlicki przed wczorajszym meczem.
Przed meczem pamiątkowymi koszulkami uhonorowano Jerzego Bujkę i Jerzego Fiłonowicza związanych z Olimpią. Piłkarze otrzymali pamiątkowe statuetki.
Nie wynik był wczoraj najważniejszy, ale w piłce nożnej to właśnie o to chodzi. I już pierwszy atak Oldbojów Olimpii przyniósł im prowadzenie. Mariusza Malinowskiego pokonał Maciej Bykowski. Juniorzy atakowali bramkę rywali strzeżoną przez Piotra Kuklińskiego, ale brakowało skuteczności. A Oldboje swoje sytuacje wykorzystywali i do przerwy było 4:0 dla podopiecznych Józefa Bujki i Janusza Buczkowskiego.
Nie brakowało koronkowych ataków, bohaterskich interwencji bramkarzy, strzałów w bramkę i nad bramką. Wciąż było widać, że zarówno panom w żółtych (Oldboje) jak i niebieskich (Juniorzy) koszulkach gra wciąż sprawia przyjemność.
Po przerwie Tomasz Wiercioch zdobył bramkę dla juniorów i mogło się wydawać, że drużyna Lecha Strembskiego się odblokuje. Oldboje nie zamierzali jednak dawać jubilatom taryfy ulgowej. W 80. minucie padła naszym zdaniem najładniejsza bramka meczu: Wojciech Łojek strzelał z rzutu wolnego, po interwencji bramkarza piłka wróciła do piłkarza, który strzelił jeszcze raz i pokonał Zenona Korzeniewskiego strzegącego bramki Oldbojów. Był to jednocześnie początek festiwalu bramek, który miał miejsce w ostatnich 10 minutach. kiedy to padło aż 5 goli. Całe spotkanie Oldboje wygrali 9:4. Ale nie wynik był najważniejszy.
– Ten mecz, to jest bardzo fajna sprawa, bo możemy się spotkać z chłopakami. Niestety nie ma już z nami Jacka Ptaka, trenera Bogusława Kołodziejskiego oraz kierownika drużyny Lecha Rakoczego. Mam nadzieję, że za 5 lat rozegramy następny mecz już na nowym stadionie. Bo to się Elblągowi po prostu należy – mówił Andrzej Misarko.
Olimpia Elbląg Juniorzy – Oldboj Olimpia Elbląg 4:9 (0:4)
Bramki: 0:1 – M. Bykowski (2. min.), 0:2 – Baran (24. min.), 0:3 – (29. min.), 0:4 – Klemens (43. min.), 1:4 – Wiercioch (56. min.), 1:5 – Klemens (66. min.), 1:6 – Popiołek (73. min.), 1:7 – Kaczmarczyk (75. min., karny), 2:7 – Łojek (80. min.), 3:7 – Przybyła (82. min.), 3:8 – Siemaszko (85. min.), 4:8 – Misarko (87. min., karny), 4:9 – Siemaszko (90. min.).
Olimpia Elbląg Juniorzy: Sławomir Erber, Andrzej Misarko, Mariusz Malinowski, Andrzej Nowogrodzki, Wojciech Łojek, Piotr Sieńczak, Marek Grudziński, Jarosław Talik, Dariusz Misarko, Marek Kwiatkowski, Grzegorz Łukasik, Leszek Bieliński, Robert Czurakowski, Marcin Zatówka oraz przyjaciele Sebastian Cierlicki, Jacek Graczyk, Włodek Obrębski, Karol Kołodziejski, Damian Wielgat, Tomasz Ptak, Karol Przybyła, Tomasz Wiercioch, Marek Chmielewski; trener Lech Strembski.
Oldboys Olimpia Elbląg: Maciej Bykowski, Jacek Bykowski, Zenon Małek, Jacek Ulaszek, Marek Buchalski, Ireneusz Jaromiński, Marek Woźniak, Jacek Spychalski, Jerzy Fiłonowicz, Adam Nowosielski, Edward Kluge, Janusz Buczkowski, Leonard Glod, Krzysztof Kalinowski, Jarosław Bielecki, Ireneusz Burzyński, Daniel Baran, Marcin Wielgat, Marcin Czarwoch, Adam Siemaszko, Arkadiusz Ziółkowski, Arkadiusz Klemens, Grzegorz Gołębiewski, Robert Popiołek, Piotr Moneta, Radosław Mazurek, Bogdan Durzyński; trener: Józef Bujko.
Fot. Anna Dembińska